OGIEŃ I LÓD - Rozdział 3

Obudziły go ciepłe promienie słońca rozlewające się leniwie po jego sypialni. Nie pamiętał jak się w niej znalazł, w zasadzie umknęło mu wszystko od momentu, kiedy chłodna jedwabna pościel otuliła jego ciało. Nadal miał na sobie wczorajsze ubranie, ale na serdecznym palcu prawej dłoni dostrzegł niewielki, platynowy pierścionek z szafirem. Zaraz… czy ja się zaręczyłem? Próbował sobie przypomnieć wydarzenia wczorajszego wieczoru. Nie, to było niemożliwe, przecież jego ojciec nie wyraził na nic zgody, a może to też umknęło z jego umysłu… Cały wieczór jawił mu się jak za jakąś mgłą. Pojechali do pałacu na podwieczorek, król kazał mu usiąść obok siebie… karmił go, a potem potrzebował uciec jak najdalej od tego wszystkiego, było mu niedobrze… Pamiętał jeszcze jak ktoś mruknął: Jesteś mój! I ciepłą dłoń, która trzymała go póki nie opadł w objęcia Morfeusza.

Nie miał pojęcia jak długo już leżał, ale z zamyślenia wyrwało go skrzypienie drzwi. Musi poprosić Henry’ego żeby ktoś naoliwił zawiasy, bo to skrzypienie doprowadzało go do pasji. Podniósł się lekko na łokciu chcąc sprawdzić czy to jego kamerdyner przyszedł, ale ostry ból brzucha mu to uniemożliwił. Syknął i opadł na miękkie poduszki.

-Nie wstawaj synku –w pokoju rozległ się cichy głos jego matki. –Powiem Henry’emu, że może już wezwać lekarza skoro się obudziłeś.

-Co… Co się wczoraj wydarzyło? –Alex zapytał słabym głosem.

-Nie pamiętasz? –z nadzieją w głosie zapytała hrabina, na co syn tylko pokręcił przecząco głową. –Poproszę by wezwali doktora, a później wrócę do ciebie z ojcem. A ty leż i odpoczywaj.

Popatrzył za znikającą za drzwiami matką i przymknął ciężkie powieki. Co takiego wydarzyło się czego nie mógł sobie przypomnieć? I dlaczego matka była dla niego miła? Próbował znaleźć odpowiedzi na swoje pytania, ale okazało się to niezwykle trudne. Mijały kolejne sekundy, minuty a on leżał bezczynnie w łóżku nie mogąc się zbytnio ruszyć. Stopniowo powracał do niego ból, który poczuł podczas wczorajszej kolacji i uczucie mdłości. Było mu zimno, a ciałem wstrząsały raz po raz kolejne dreszcze. Marzył jedynie by to się już skończyło. Przy kolejnej fazie bólu po prostu zemdlał.

Minęła dobra chwila nim odzyskał świadomość. Nadal był w swoim pokoju, ale czyjaś zimna dłoń trzymała w ręku jego nadgarstek. Zamrugał kilkakrotnie, w pokoju było jasno, ale wpadające przez okno ciepłe pomarańczowe promienie świadczyły o zbliżającym się zmierzchu.

-Co z nim panie doktorze? –do świadomości Alexa dotarł głos hrabiego. –Wyjdzie z tego?

-Tak, oczywiście. Myślę jednak, że powinniśmy zmniejszyć mu dawkę leków. Jego organizm jest bardzo osłabiony po ostatnich dawkach i wykończony brakiem posiłków. Alex schudł odkąd wrócił do domu.

-A prosiłam go żeby więcej jadł. Tłumaczyłam, że w ten sposób niczego nie osiągnie, ale to uparty chłopak. Musi się stresować nową szkołą. Dodatkowo… -hrabina zniżyła głos do szeptu -…wpadł w oko królowi. Myślimy, że to jego przeznaczony.

-To wyborna, ale musi wywoływać presję na młodym człowieku. Przepiszę mu łagodniejsze środki i coś na uśmierzenie bólu. Podałem mu też coś dożylnie, kiedy byłem wczoraj wieczorem, więc niedługo powinien się obudzić. Poczekam w saloniku aż się obudzi, a potem podam mu coś łagodniejszego. Jutro wstanie jak nowonarodzony. I gratuluję państwu doskonałej partii.

-Tak, to dla nas zaszczyt. Jestem dumny z syna, to wprost niesamowite, że Matka Natura obdarzyła nas tak piękną i mądrą omegą –odezwał się milczący dotąd hrabia. –Kiedy tylko dojrzeje i wyjdzie za naszego władcę będzie wspaniałą Luną. Zawsze wiedziałem, że mój syn osiągnie wiele choć nie jest tak silny jak alfy.

-Tak… -lekarz popatrzył lekko nieufnie na rodziców Alexandra po czym bez słowa wyszedł z sypialni by udać się do saloniku i tam poczekać aż chłopak się obudzi.

-Król dzwonił dzisiaj zapytać o jego zdrowie –odezwała się hrabina po chwili. –Myślę, że moglibyśmy go zaprosić, skoro przyjęliśmy jego oświadczyny względem syna.

-To prawda, tylko obawiam się, że ten głupi książę uprze się by z nim przyjechać. Jeszcze nigdy nie słyszałem by jedna omega była… -przerwał kiedy dostrzegł jak Alex porusza się na łóżku. –Idź do niego, chyba się budzi, a ja zadzwonię do króla.

Chłopak usłyszał jak ponownie zaskrzypiały drzwi i zamknęły się z lekkim trzaskiem za hrabią. Tak bardzo skupił się na tym dźwięku, że nawet nie zauważył kiedy podeszła do niego matka i usiadła na materacu. Przejechała drobną, ciepłą dłonią po jego włosach i popatrzyła z uśmiechem. Nigdy wcześniej nie widział by się tak do niego uśmiechała, jakby był jej najcenniejszym skarbem. Poczuł jak wstrząsają nim mdłości i bezwiednie zwrócił zawartość żołądka na pościel.

-Nic się nie martw kochanie, zaraz ktoś posprząta. –pogładziła go po chłodnym policzku. –Zaraz wezwę Hanry’ego i pomoże ci się wykąpać. Będziemy mieli niebawem gościa.

-O czym mówił ojciec? –spytał słabym głosem.

-O co pytasz? O oświadczyny króla?

-Też, ale to o byciu przeznaczonym…

-Nie zaprzątaj sobie tym ślicznej główki –jej głos brzmiał prawie jak przepełniony troską. –Jego Wysokość poprosił ojca o twoją rękę. Mówił, że nigdy nie czuł niczego takiego do innej omegi, a próbowano swatać go z innymi. Musicie być sobie przeznaczeni –uśmiechnęła się do niego znów gładząc go po policzku. Jej dotyk palił fałszem jego skórę, ale nie powiedział ani słowa.

Po niemal godzinie spędzonej z matką sam na sam, kiedy służba zmieniała pościel przyszedł lekarz, który go ponownie dokładnie zbadał. Leki działały i powoli wracał do zdrowia. Zanim Henry zaniósł go do łazienki by pomóc mu się wykąpać zjadł delikatną ryżankę na mleku kokosowym i poczuł się nieco lepiej. Kiedy wyszli szedł już o własnych nogach, ale nadal zaskakiwało go milczenie jego kamerdynera.

-Przygotuj ubranie dla mojego syna i spleć mu włosy w kłosa. Przyniosłam kilka ozdób, więc możesz coś wybrać i wpiąć m jego fryzurę –rzuciła chłodno do mężczyzny.

-Oczywiście hrabino –odpowiedział sztywno i poczekał aż kobieta opuści sypialnię po czym odetchnął z ulgą.

-Co się dzieje?

-Twoi rodzice wyrazili zgodę na twoje zaręczyny z królem. Na chwilę obecną odstawiają też leki. Lekarz mówi, że po dawce, którą ostatnio ci zafundowali nie dostaniesz jej jeszcze przez pół roku, a Filip wściekł się, że zapach farmaceutyków zamaskował niemal twój własny.

-Czy to znaczy, że ja nie pójdę do szkoły tylko poślubię króla?

-Pójdziesz, tylko w tym tygodniu ogłoszą wasze zaręczyny i dostaniesz ochronę jako królewski narzeczony –popatrzył na niego zmartwiony. –Nie powiedzieli ci, prawda?

-Czego? –zapytał zaskoczony.

-Na świecie przez ostatnie tysiąclecie były tylko takie trzy przypadki kiedy jedna omega przeznaczona była dwóm alfom… -zawiesił na chwilę głos, a Alex popatrzył na niego niczego nie rozumiejąc. –Tym trzecim jesteś ty. Pamiętasz coś z podwieczorku w pałacu?

-Niewiele, prawie nic.

-Rodzice powiedzieli ci, że kto po mnie posłał.

-Chyba król albo odwiózł mnie… Nie pamiętam…

-A pamiętasz jego brata, księcia Kaspiana?

Na samo wspomnienie tego imienia po ciele Alexandra przebiegł przyjemny dreszcz, a w uszach zabrzmiało: Jesteś mój… Mimowolnie się uśmiechnął i zaczął bawić włosami splecionymi w luźnego kłosa. Przypomniał sobie tą ciepłą, ciężką, otulającą woń kiedy trzymał go w ramionach i gładził po dłoni gdy zasypiał w jego łóżku.

-Czyli pamiętasz –uśmiechnął się do niego Henry. –Po twojej reakcji widzę który z braci skradł twoje serce… Alex… Będziesz musiał dokonać wyboru…

-Ale ja… -w pokoju rozległo się pukanie po czym do środka weszła niewysoka, pulchna pokojówka.

-Państwo zapraszają panicza do salony. Przyjechał Jego Wysokość król Filip w odwiedziny, ale powiedział, że jeśli panicz nie czuje się na siłach by zejść to może odwiedzić pana na górze.

Alexander popatrzył na swojego kamerdynera i przeanalizował szybko opcje jakie miał. Jeśli zaprosi króla na górę będzie to zbyt intymne spotkanie i nie będzie mógł się później z tego wyplątać. Jeżeli zejdzie na dół z całą pewnością rodzina nie odstąpi go na krok i będą pilnowali tego co mówi, ale on nie zamierzał zdradzać swoich a tym bardziej ich sekretów. Popatrzył chwilę na młodą betę, westchnął i powiedział, że zaraz zejdzie. Kiedy zostali sami wygładził koszulę, poprawił kilka niesfornych kosmyków i wymógł na kamerdynerze, że bez względu na wszystko zostanie z nim przez całą wizytę króla.

***

Kiedy stanęli przed drzwiami salonu zorientował się, że w holu jest niemożliwie pusto jak na tą porę dnia. Było późne popołudnie i z reguły ktoś zawsze się kręcił szykując podwieczorek, a dziś panowała cisza i spokój. Drżącą ręką chwycił klamkę i weszli do środka. W salonie dostrzegł braci i rodziców, niewiadomo kiedy przyjechał nawet Lee. Stał teraz dumnie za rodzicami w mundurze i rozmawiał beztrosko z Filipem. Gdy tylko Alex znalazł się w środku wszystkie oczy skierowały się w jego stronę. Hrabina już chciała do niego podejść, ale król ją uprzedził, niemal podbiegając do chłopaka i chwycił go w ramiona sprawiając, że Alexander cały zesztywniał od nagłego dotyku. Był zupełnie inny niż Kaspian. Po chwili wypuścił go z objęć i spojrzał narzeczonemu prosto w oczy powodując u niego szybsze bicie serca. A jednak można kochać dwie osoby na raz, pomyślał Alexander.

Nawet nie zauważył kiedy rodzice się podnieśli i stanęli niedaleko nich. Po prostu tonął w czekoladowym spojrzeniu Filipa i chłonął jego korzenny, cynamonowo-kardamonowy zapach.

-Nie wiem czy rodzice ci wspomnieli, ale poprosiłem ich o twoją rękę. –zaczął powoli, ale pewien swego. -Może to nie jest to popularne, ale chciałem cię również zapytać… -uśmiechnął się do Alexa i pogładził go po policzku. –Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

-Tak –Alex szepnął bez zastanowienia przez zaciśnięte suche gardło a po chwili poczuł jak na serdeczny palec lewej dłoni Filip wsuwa mu złoty, zaręczynowy pierścionek z pięknie błyszczącym w słońcu rubinem. Zdawał się nie zauważyć, że jest już na nim jedna ozdoba, która kontrastowała z tą nałożoną przez niego.

-Zostawmy ich samych –zarządził hrabia. –Henry, każ podać podwieczorek w ogrodzie, jest piękna pogoda a naszemu Alexandrowi przyda się świeże powietrze.

Mężczyzna popatrzył na swojego podopiecznego rozdarty czy powinien spełnić polecenie hrabiego czy trwać nadal na posterunku, ale dostrzegając, że chłopak jest w innym świecie szybko pomknął do kuchni wydać polecenia. Machina poszła w ruch i teraz wszystko było w rękach tej drobnej, niczego nieświadomej omegi. Dziadek opowiadał mu kiedyś bajkę na dobranoc o dwóch królestwach walczących o prawo dominacji nad światem. Kraina Lodu i Kraina Ognia… Po wiekach wyniszczających walk Matka Natura postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i na świat przyszli dwaj chłopcy Alfa i Omega. Ich miłością inspirował się jeden z bardów pisząc dramat Romeo i Julian. Miłość zakończyła się w rzeczywistości mniej tragicznie, Julian obudził się nim Romeo się zabił a z ich miłości na świat przyszedł pierwszy władca Auredonu. Jednak Julian wpadł w oko nie tylko Romeo ale i Tybaltowi, który w dniu chrzcin rzucił klątwę na małego księcia. Widocznie historia przewrotnie zatacza koło i teraz losy świata są w rękach Alexa. Tylko co zniszczy świat? Ogień czy Lód? Westchnął ciężko zamykając drzwi kuchni i nagle poczuł jak ktoś wciąga go do niewielkiego, ciasnego składziku, a potem poczuł czyjeś gorące spragnione usta na swoich, które łapczywie żądały odwzajemnienia pieszczoty. Niepewnie rozchylił wargi i jego język rozpoczął powolny taniec z tym drugim. Kiedy obu zaczęło brakować już tchu oderwali się od siebie i zetknęli czołami.

-Myślałem, że się wścieknę nie widząc cię od kilku dni –wychrypiał Tom.

-Tęskniłeś za mną czy nocą spędzoną w łóżku?

-Nie przeginaj –warknął mężczyzna. –Widzę cię dzisiaj nagiego w swoim łóżku.

-Czyli jednak lubisz tylko seks ze mną –odpowiedział zawiedziony lekko Henry.

-Nie, twoje rzeczy kazałem przenieść do mojej sypialni, a sypiając ze mną piżama nie jest ci już potrzebna.

-O czym ty mówisz?

-Wyjdź za mnie Henry.

-Oszalałeś?

-Nie, ale nie oddam cię innemu.

-Wiesz, że jeśli Alex stąd odejdzie będę musiał iść z nim.

-Więc pójdę z tobą wszędzie, a on się zgodzi. Chyba, że nie chcesz? –spojrzał na niego wyczekująco.

-Chcę –nieśmiało odpowiedział Henry i pocałował Toma delikatnie skubiąc zębami jego wargę. –Muszę już iść.

-Myślisz, że teraz cię puszczę? –szepnął mu do ucha mężczyzna i przygryzł płatek jego ucha. –Weź za to odpowiedzialność –położył jego dłoń na wybrzuszeniu spodni.

-Wieczorem –szepnął Henry czując jak się rumieni i zwinnie wywinął się z objęć narzeczonego.

Opuszczając składzik usłyszał jeszcze tylko kilka siarczystych przekleństw i z rumieńcem na policzkach oraz uśmiechem na ustach wrócił do salonu by poinformować, że podwieczorek będzie za pół godziny w letnim pawilonie.

***

Noc nastała niespodziewanie szybko. Henry położył Alexa spać i na miękkich nogach skierował się do swojej starej sypialni, która faktycznie opustoszała ze wszystkich jego rzeczy, a następnie do sypialni Toma. Jego ręka zadrżała kiedy miał chwycić za klamkę, ale gdy się tak zastanawiał co zrobić drzwi się otworzyły i stanął w nich ON. Jego przyszły mąż. Bezwiednie się uśmiechnął na co mężczyzna objął go w talii i wciągnął do pokoju, a potem przygniótł do ściany wsuwając kolano między jego nogi.

-Nigdy więcej nie zostawiaj mnie w takim stanie –mruknął niezadowolony. –Zapomniałem przez to dać ci to –wyjął z kieszeni małe, szare, aksamitne pudełko i wyjął z niego pierścionek.

-Nie musiałeś.

-Wiem, ale teraz wszyscy będą wiedzieć, że należysz do mnie.

Henry położył Tomowi dłonie na umięśnionym torsie i delikatnie wspiął się na palce by go pocałować. Smakował jak mieszanka earl grey z nutą cytrynową. Chłopak westchnął cicho i wtulił się w ramiona mężczyzny. Nie ma to jak być żeńską betą, uśmiechnął się do swoich myśli i pozwolił zaciągnąć Tomowi w stronę łóżka.

***

-Potrzebuję żebyś pojechał jako dyplomata na Bliski Wschód –odezwał się król kiedy jego brat ledwie przekroczył próg jego gabinetu.

-Akurat teraz?

-Masz inne plany? –kpiąco zapytał Filip.

-Nie, oczywiście, że nie –odpowiedział chłodno Kaspian. –Czego oczekujesz od mojego poselstwa?

-Zaprzyjaźnij się z tamtejszym władcą. Ponoć ma piękną córkę, omegę i chętnie wyda ją za mąż, a taki sojusznik zawsze nam się przyda.

-Znajdę dla niej odpowiedniego kandydata.

-A czemu ty nim nie mógłbyś nim zostać. Chyba nie chcesz położyć łapy na czymś co jest moje?

-Czymś? Uważasz, że Alexander jest rzeczą, która będzie ładnie przy tobie wyglądała? –zakpił z niego Kaspian.

-Alex jest moim przeznaczonym. Zaręczyliśmy się dzisiaj. Nie chcę by czuł się niekomfortowo w twoim towarzystwie kiedy zaproponuję mu by zamieszkał tu ze mną –Filip usłyszał jak brak gwałtownie wciąga powietrze a temperatura w pomieszczeniu gwałtownie spada. Uśmiechnął się na samą myśl, że ubiegł braciszka w przedbiegach kiedy ten opiekował się chłopakiem. –Wyruszysz z samego rana. I zluzuj trochę. Zrobiło się tu strasznie chłodno, a wiesz, że chłód źle działa na mnie. Nie chciałbym gwałtownie ocieplić temperatury sprawiając ci ból…

-Wyjadę natychmiast…

Kaspian odwrócił się, machnął ręką i cała biblioteczka pokryła się grubą warstwą lodu. Nikt nie mówił, że władający lodem nie może byś porywczy? Z satysfakcją słyszał jak Filip klnie wiedząc, że każde jego działanie i tak skończy się mokrą podłogą i zniszczonymi książkami. Książę szybkim krokiem skierował się do swojego gabinetu, chwycił za telefon i rozkazał garstce swoich ludzi być gotowymi do drogi w przeciągu trzech godzin, a potem wybiegł z domu, wsiadł do swojego auta i pomknął do rezydencji Fitzgeraldów. Wiedział, że jest już po północy, ale przed wyjazdem musiał go jeszcze zobaczyć, zapewnić o miłości jaka zatliła się w jego zimnym sercu i poprosić by na niego poczekał. Za żadne skarby nie odda go bratu. On go zniszczy, spali te złote iskierki w jego oczach…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OGIEŃ I LÓD - Rozdział 4

OGIEŃ I LÓD - Rozdział 2