Obudziły go ciepłe promienie słońca rozlewające się leniwie po jego sypialni. Nie pamiętał jak się w niej znalazł, w zasadzie umknęło mu wszystko od momentu, kiedy chłodna jedwabna pościel otuliła jego ciało. Nadal miał na sobie wczorajsze ubranie, ale na serdecznym palcu prawej dłoni dostrzegł niewielki, platynowy pierścionek z szafirem. Zaraz… czy ja się zaręczyłem? Próbował sobie przypomnieć wydarzenia wczorajszego wieczoru. Nie, to było niemożliwe, przecież jego ojciec nie wyraził na nic zgody, a może to też umknęło z jego umysłu… Cały wieczór jawił mu się jak za jakąś mgłą. Pojechali do pałacu na podwieczorek, król kazał mu usiąść obok siebie… karmił go, a potem potrzebował uciec jak najdalej od tego wszystkiego, było mu niedobrze… Pamiętał jeszcze jak ktoś mruknął: Jesteś mój! I ciepłą dłoń, która trzymała go póki nie opadł w objęcia Morfeusza. Nie miał pojęcia jak długo już leżał, ale z zamyślenia wyrwało go skrzypienie drzwi. Musi poprosić Henry’ego żeby ktoś naoliwił zaw...
Komentarze
Prześlij komentarz