OGIEŃ I LÓD - Rozdział 4
Skradanie do posiadłości nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Fitzgeraldowie nie mieli groźnych psów, które by wypuszczali na noc, zresztą mieszkali w bardzo bezpiecznej i spokojnej okolicy. Samochód zaparkował tuż pod murek od południowo-wschodniej strony i spokojnie szedł przez ogród. Nie wiedział gdzie Alex ma swój pokój, ale był pewny, że go wyczuje po zapachu i dzięki łączącej ich więzi. Pamiętał też, że północno-zachodnie skrzydło należało do jego braci i rodziców, więc skierował swoje kroki w zupełnie inną stronę. Światło paliło się tylko w jednym pokoju na drugim piętrze i właśnie z tamtego kierunku docierała do nosa alfy ta przyjemna lekko winogronowa woń. Zaciągnął się nią mocno, przyspieszył kroku i już po paru chwilach wspinał się po balkonach na górę. Alexander siedział na tarasie w swoim ulubionym wiklinowym wiszącym fotelu otulony kocem z książką na kolanach. Przez wrażenia całego dnia nie mógł ani skupić się na lekturze ani zasnąć, więc spokojnie wpatrywał się w gwia...